sobota, 5 grudnia 2009

Wakacje...


Właśnie wczoraj rozpoczęliśmy wakacje. System edukacji jest tu bardzo dziwny. Rok szkolny podzielony jest na 3 semestry. Styczeń, luty i marzec to pierwszy semestr, potem mamy miesiąc wakacji, następny semestr to maj, czerwiec, lipiec i znów wakacje miesięczne i ostatni wrzesień, październik, listopad – w grudniu odpoczynek. Na zakończenie każdego semestru klasy 8 i 9 piszą egzaminy. Straszny czas, przez dwa tygodnie, każdego dnia egzamin z poszczególnych przedmiotów. Młodsze klasy zazwyczaj nie chodzą w tym czasie do szkoły, żeby nie przeszkadzać piszącym, tak, więc sumując, co niektórzy mają kolejne 6 tygodni wolnego. Już widzę jak nasi uczniowie i nauczyciele porzucają polskie szkoły i przyjeżdżają do Zambii. Dlatego i ja zostawiłam swoją pracę w Polsce i poważnie zastanawiam się czy wrócić. W sumie taki nauczyciel tutaj ma niezłe wakacje przez cały rok. Nikt się za bardzo nie przejmuje jak nauczyć, nie ma żadnego mierzenia jakości, pisania planów miesięcznych, sprawozdań. Szkolenia jak są to za drogie by w nich uczestniczyć. Jedyny minus to brak trzynastek i zasiłku na wypoczynek, jednak jak się nic nie robi to co tu za wiele wymagać nie można.
W czwartek w przedszkolu Słodaski oglądały bajki. Bardzo żywo reagowały na Reksia. Miałam okazję przypomnieć sobie lata dzieciństwa, kiedy to wieczorami siadałam z bratem przed telewizorem czekając na dobranockę. Po śniadaniu wszyscy przyszliśmy pod figurkę Maryi i podziękowaliśmy za cały rok. W tym dniu dziękowaliśmy szczególnie siostrze Morze, która nas opuszcza, wraca do South Africa. Wszystkie małe rączki przygotowały z pomocą wolontariuszek i nauczycielek specjalne laurki. Do domu przedszkolaki zabrały ciasteczka, zakupione z programu Adopcji.
W piątek rano pożegnałam dzieciaki, które przyszły z rodzicami odebrać raporty końcowe, ucałowałam mojego najlepszego przyjaciela Emanuela, który rano uciekł z domu (3 lata) i przyszedł sam do przedszkola. Jego mama dotarła jakieś pół godziny później, wcale niewystraszona, tylko lekko zdziwiona. Wzięłam numer od teacher Kasamby co by na jakąś kawę do niej wpaść i wychodząc zaśpiewałam „Wakacje….” Co niektórym w Polsce pewnie teraz trochę smutno, bo to koniec roku niedługo to nad ocenami trzeba pomyśleć w przedszkolach przedstawienia, koncerty świąteczne.
Apropo koncertu, nasz wypadł bardzo spontanicznie. Wierszyki i piosenki bardzo ładnie, tańce po prostu super (byłam bardzo dumna zwłaszcza z mojej middle grup), ale jasełka – improwizacja. Główną rolę odgrywała teacher Presila, która pomimo wielokrotnych uwag siostry Mory stała dzielnie na scenie, ustawiając dzieciaki zupełnie inaczej niż na próbie. Wielkie wrażenie robiły stroje przygotowane przez naszą pracownię krawiecką, dodawały uroku. Szef nie zawiódł i był prąd przez cały czas. Rodzice też nie zawiedli i nagrodzili swoje małe brązowe mordki oklaskami. Oczywiście mój Emanuel odgrywał własny spektakl, wchodząc na scenę podczas jasełek i doprowadzając siostrę Morę do szaleństwa.
W szkole również uroczyste zakończenie i podziękowanie. Uczniowie przygotowali piosenki i wiersze. Z programu Adopcji zakupione zostały słodycze i wazelina dla wszystkich uczniów a na deser była tobwa – napój z mąki kukurydzianej, lekko słodki. Jest on bardzo pożywny dla ciągle głodnych brzuchów Afrykańczyków. Nauczyciele przygotowali małe pożegnanie dla sióstr Chisangi i Chandy, bo one też nas opuszczają. W nowym roku będziemy mieć dwie nowe siostry Zambijkę i Kongijkę.
Nie dla wszystkich jednak nastąpił już czas wolny. W skillsie (szkoła zawodowa, krawiecka) studenci w weekend mają ostatnie praktyczne egzaminy. Będą musieli uszyć koszulę z kołnierzykiem i 8 guzikami, plus dwie kieszenie. Tylko się nie wygadajcie, bo to tajny przeciek. Właśnie dziś z siostrą Zofią drukowałyśmy certyfikaty, tak więc powinno wszystkim pójść dobrze. W poniedziałek będą świętować zakończenie kursu i szykuje się mała potańcówka. Dostałam zlecenie fotograficzne.
Dzisiaj zorganizowałyśmy też oficjalne zakończenie w oratorium. Ewa wyjeżdża w niedzielę na wakacje, więc należało to zrobić przed jej wyjazdem, pomimo iż ja będę jeszcze chodzić przez tydzień do oratorium. Przygotowałyśmy konkursy z dużą ilością nagród i słodkie prezenciki. Siostra Zofia zaopatrzyła nas w ciasteczka i cukiereczki. Przeraziła nas tylko liczba dzieci, bo przygotowałyśmy 300 paczek i okazało się w trakcie, że to jakieś 50 za mało. Na szczęście było coś w zapasie i wszystkie dzieciaki odeszły radosne tego dnia, dziękując po dziesięć razy. Coraz lepiej układa się praca z nowymi liderami. Są bardzo pomocni, choć ciągle trzeba im zwracać uwagę na coś. No, ale w końcu dopiero się uczą. Ja pracuję nad punktualnością jednego z nich – Simona. Każdego dnia przychodzi punkt 14 i pokazuje mi na swoim zegarku, że jest idealnie w czas.
Wzięłam się też za przygotowywanie prezentów świątecznych. Postawiłam na coś od serca i maluję wszystkim jakieś postacie świętych. Bardzo tani prezent. Jak by ktoś wysyłał paczkę do mnie to ja poproszę w prezencie farby akrylowe w małych tubkach z dużą ilością kolorów, zwłaszcza czarny ma się już ku końcowi. Odwdzięczę się obrazkiem namalowanym w Afryce i oprawionym w liście bambusa
Pogoda zmienna. Do południa grzeje słońce, potem przychodzą ciężkie, ciemne chmury i zazwyczaj wtedy dostaję bólu głowy, bo ciśnienie gwałtownie spada a wieczorem lub popołudniu burze z deszczem.
Załączam zdjęcie mojego lubego dla ciekawskiego Gapcia, który się o nie ostatnio dopominał. Nie chcę też wypominać, ale w ostatnim mailu Iwonki do grupy MWDB Olsztyn okazało się, że ks. Bozik nie czyta mojego bloga, i nie zna adresu bloga. (FOCH!!!) Oj, zaczynam mieć wątpliwości czy mnie jeszcze pamięta

PS. Dla grupy olsztyńsko-albańskiej: Jolanda się zaręczyła, ks. Tomek pisał, że nie jest to miłość tylko naciski Lesha i Noniego i rozmawiali z nią z ks. Artanem żeby tak szybko i pochopnie nie podejmowała decyzji, tak więc możecie polecać w modlitwie.
PS. Wiadomość dla Dorotki, nic nie wiem o rozmiarach Afrykańskich i nie mam też porównania z polskimi. Jak mi się uda zrobię zdjęcie to pomożesz mi to sprawdzić Dziękuję za list, rozbawił mnie i wlał dużo radości do serduszka. Dżordż też pozdrawia, na razie był tylko w przedszkolu, jest smutny, chyba tęskni za Albanią!!!
To tyle na dziś.
Pa

1 komentarz:

  1. Kasik afrykańskie Słońce, napisz konkretnie jakie farby - prześlę :-)

    OdpowiedzUsuń