poniedziałek, 27 lipca 2009

"Chrześcijanin niesie w sobie radośc"


Dobiega końca czas, który został mi dany tu w Albanii. Nie będę dużo pisac bo kazdy, kto mnie dobrze zna wie co przeżywam w sercu. Obiecałam sobie byc radosną w tych ostatnich dniach i jak na razie nieźle mi idzie.
Myślę, ze kolejny post będzie juz z Polski.
Panie, jeśli jest taka Twoja wola - wrócę!

piątek, 17 lipca 2009

wspólnota

Będąc tu w Albanii tworzymy małą wspólnotę. Jest nas 5 osób - wolontariuszy, ksiądz Tomek i goście, których nie brakuje (czyt. Padre Wojteku). Wspólnota to pewna grupa ludzi których łączy cel, emocje, więzi... Wspólnota daje siłę w trudnych momentach, cieszy się z Tobą w chwilach radości, pomaga w obowiązkach i codziennych pracach. Wspólnota jest wielką siłą i darem. By tworzyc ją trzeba zostawic swoje "ja" gdzieś z boku i tego własnie uczę się teraz, będąc w Albanii. Moje "ja" jest często gdzieś we mnie silniejsze. denerwuję się gdy inni mają inne plany, spostrzeżenia - a przecież to nie buduje więzi. Tylko dialog i kompromis są tu na miejscu. Resztę trzeba porzucic. Kiedy to "ja" wygrywa we mnie Pan zawsze mnie palnie w moją głupiutką łepetynę i mówi: Kaśka nie jesteś sama!!!! Popatrz na inych, moze oni mają rację!!!

"Bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, braterscy, miłosierni, pokorni; nie oddawajcie złem za zło ani obelgą za obelgę, lecz przeciwnie, błogosławcie, gdyż na to powołani zostaliście, abyście odziedziczyli błogosławieństwo. Bo kto chce być zadowolony z życia i oglądać dni dobre, ten niech powstrzyma język swój od złego, a wargi swoje od mowy zdradliwej." - mówi Pan

sobota, 11 lipca 2009

zawiadomienie...




Chciałam wszystkich zawiadomic, ze wczoraj się zaręczyłam. Wybranek ma naimię Lidio, jest bardzo przystojny, uroczy i buzia mu się nie zamyka, więc nie będę się nudzic. Ma tez jak widac talent plastyczny, no i doskonale mowi po albańsku:)


Dzis moj ukochany napisał sobie moje inicjały na licach oraz moje imię na brzuchu - taka "dziara":)


Całuje mnie po rekach i już woła na mnie - gruaja - zona.


Przepraszam, ze nie bede mogła zaprosic wszystkich na wesele, no ale rozumiecie chyba...


Co tu dalej pisac, jestem szczęśliwa!!!!!

piątek, 10 lipca 2009

A ju pelqen Albania?






A ju pelqen Albania? (Czy lubisz Albanię?) - to trudne pytanie usłyszałam kilka dni temu. Odpowiedź nie jest jednak taka prosta. Jak powiedziec, pokazac co czuję będąc w Albanii. Jak wyrazic to, co dzieje sie w moim sercu, kiedy jestem tutaj. Jak wytłumaczyc, ze to w Albanii padają konkretne, ważne decyzje. Czy zrozumieją to? Przeciez ich marzeniem jest wydostac sie z tego kraju!
A moze wystraczy uśmiechnąc sie, przytulic, pograc w piłke. Użyc kilku słów albańskich zeby pozdrowic, zapytac o imię. Moze wystarczy powstrzymac swoją złośc kiedy nie słuchają na zajęciach, zrezygnowac ze siesty by wymyślec kolejne zabawy.
"Niech Bóg będzie ze mną w tym kraju i wszędzie dokądkolwiek mnie pośle"

sobota, 4 lipca 2009

owoc miłości

"Niech wiara najpierw zapuści korzenie w duszy spragnionej, niech po niej wzrośnie nadzieja i wyda owoc miłości'

Dusza spragniona w końcu dotarła na długo wyczekiwane miejsce. I choc po drodze wydawało sie, ze moze nie ujrzy juz szczytów górskich, nie doswiadczy zyczliwosci alabnskiej, serce znów zaczęło bic szybciej i radosniej na dźwięki : Miredita, si jeni?
Juz od kilku dni jestem znów w Albanii. Tym razem Jubica, zupełnie inne miejsce. Jest prąd przez cały czas, woda w kranie zdatna do picia. Jest jednak coś co przyciąga zarówno do Jubicy, jak i do Shkrelu - dzieci. Z niecierpliwością czekam na małych Albańczyków tu w miasteczku. Czy będą inne niż te z gór, ktorych radośc przepełniała moje serce w zeszłym roku? Zastanawiam się ile pamiętam z języka, czy zrozumię podstawowe słówka:) Myślę, że ręce będą bolały:)
Miło znów pożartowac z Padre Toma, słuchac opowieści o przyjaciołach z gór, wypytywac co u nich, wspominając poprzedni wyjazd misyjny.

A więc nich wzrasta nadzieja, karmiona słowem kazdego dnia i niech wyda kolejne owoce miłości. Miłości do Albanii.