środa, 23 grudnia 2009

Święta



„Jezus zawsze przychodzi na świat przez człowieka. Kiedy spotykamy się z Bogiem, to po to, aby wprowadzić Jezusa w swoje życie i podać Go ludziom”.

To już jutro!!!! Nie mogę się doczekać. Uwielbiam święta Bożego Narodzenia. Jeszcze rok temu, nie byłam pewna, przekonana czy spędzę je w Polsce, czy gdzieś na misjach, a już na pewno nie spodziewałam się ich w Afryce.
Ach… Od dwóch dni słucham kolęd, które dostałam z Olsztyna. Moja szopka na ścianie przygotowana, serce też już czeka, chociaż z tym drugim nie było tak łatwo. Trzeba było powalczyć trochę, ale gdyby było zbyt łatwo, nie byłoby wielkiej radości. Im większe trudy, tym większa radość.
Prezenty już popakowane. Wczoraj z siostrą Zofią zrobiłyśmy ostatnie zakupy. Wypadało oczywiście zakupić nową bluzeczkę na święta, kolor odpowiedni do moich nowych turkusowych kolczyków. Tym bardziej, że do portfela wpadło niespodziewanie trochę kwacza.
Pozostało przygotowanie ciasta i pierogów z kapustą i grzybami. Kolejny sprawdzian!!! W obu będzie debiut. Trzeba by jeszcze zajrzeć do brata Stefana i wybadać, co piecze na święta. Mam nadzieję, że będzie szare ciasto, które wychodzi Mu wspaniale, prawie jak mojej babci.
Jutro czeka mnie jeszcze przygotowanie z siostrą Zosią kaplicy. Po południu dzieciaki z parafii będą przedstawiały jasełka, więc pewnie zajrzę do nich a wieczorem, 19:00 - Pasterka.
Trzeba jeszcze wysłać ostatnie maile by w święta komputer mógł odpocząć.
Wszystko zgodnie z planem, tylko nadal nie ma śniegu…
Wczoraj za to dostałam dwa prezenty prosto z niebios. Bóg to wielki Artysta, nigdy nie widziałam czegoś równie pięknego.
Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie wielkie, kłębiaste biało - szare chmury na styku nieba z ziemią. Z tych wielkich baranów wynurza się przepiękny kawałek szerokiej, jakże kolorowej tęczy. Tęcza ma swój początek, ale nie ma końca. Jakby Artysta zastanawiał się, Jakich kolorów jeszcze użyć? Gdzie zrobić koniec tej kawalkadzie odcieni?
Wieczorem inny kaprys…Zachodzące słońce. Wokół szaro, lekko sączy się deszcz a na Zachodzie – cud natury. Niebo mieni się kolorami, których w Polsce zobaczyć chyba nie można. Schowane za chmurami Słońce maluje swoimi promieniami przestrzeń przed sobą to na różowo, w lekkim pomarańczu, trochę czerwieni ceglastej i jakże piękny turkus do koła. Widać siłę w tej żółtej, rozpalonej żarem gwieździe. Próbuje przedrzeć się przez ogromne biało-szare obłoki swoimi promieniami. Co jakiś kawałek znajduje miejsce, by przebić je dalej, przed siebie. Promienie, którym udało się wydostać na zewnątrz tworzą jak by świetlisty pas startowy. Wielkie, długie, jasne smugi padają na Ziemię, by zachwycać, cieszyć, zastanawiać.
Tego chyba nie można sobie wyobrazić, to trzeba zobaczyć.
Myślę, że niebo też przygotowuje się na nadejście Wielkiej Miłości w Małym Dzieciątku!
No cóż Kochani, to ostatnie słowa przed świętami. Pewnie wszyscy już siedzicie w domkach, pieczecie serniki (oj, tego chyba będzie mi brakować), makowce, smażycie rybki i obieracie buraczki na barszczyk.
Moje święta będą inne, będą wyjątkowe, będą w Afryce.

Kasik


Radosnych Świąt!!!! Przede wszystkim radosnych!!!!
PS. Na zdjęciu mój wystrój świąteczny i dwa „małe” grzybki świąteczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz