piątek, 16 października 2009

*Orędzie na Niedzielę Misyjną 2009 skierowane do grupy olsztyńskiej MWDB


Drodzy Bracia i Siostry*,

Mamy już październik, w Kościele miesiąc poświęcony zwłaszcza misjom. Zapewne zwróciliście uwagę na patronów tego miesiąca, są oni szczególnie związani z pracą misyjną: bł. Zefiry, Maria Ledóchowska, czy święty Bakhita no i oczywiście Mała Terenia (moja Przyjaciółka zresztąJ.

Niedziela misyjna jest doskonałą okazją by pomyśleć, choć przez chwilę o tych, którzy poświęcają swoje życie dla Kościoła misyjnego. I nie myślę tu teraz o sobie, czy innych wolontariuszach, bo to zaledwie kropla. Ja poświeciłam póki, co tylko kilka miesięcy, ale są tacy, którzy zostają tu do końca np. ksiądz Józef Gotter, którego niedawno żegnaliśmy w Lusace. Dlatego tydzień misyjny jest czasem, w którym możemy poświęcić chwilę, cząstkę ze swojego życia dla drugiego życia. Każdy z nas może zostać takim małym misjonarzem. A chyba najtrudniej jest być nim w swoim najbliższym środowisku, zwłaszcza w rodzinie – ja przynajmniej tego doświadczyłam. Dlatego dzielcie się swoją radością, swoim optymizmem i nadzieją z najbliższymi.

Ostatnio wyczytałam, że ten rodzaj posługi bliźnim potrzebuje szczególnie - entuzjastów, ludzi z radością, silną wolą, z wielkim zapałem do pokonywania trudności, różnic kulturowych czy niezrozumiałych idei, języków. Entuzjazm ten potrzebny jest do walki z obojętnością czy niezrozumieniem. Misjonarz to człowiek, który tak zachwycił się Bogiem, że chce Go nieść tym, do których Bóg nie może dotrzeć. To ktoś obdarzony szczególnym spokojem, zaufaniem, ktoś, kto skwapliwie każdego dnia niesie Jezusa do ubogich, chorych, głodnych, białych, czarnych, czerwonych czy żółtych. Ten szczególny zapał pozwala pokonać „kolczaste zasieki”, zrealizować postawiony wcześniej cel i przedostać się na stronę dobra. Wyobrażacie sobie, co byłoby gdyby misjonarze byli pesymistami, ciągle chodzili smutni i bali się wszystkiego wokół?! Człowiek, niosący Boga musi być Bożym Szaleńcem. Ja na swojej drodze misyjnej spotykam takich szaleńców (nie będę przytaczała przykładów, sami się domyślcie), dziękując każdego dnia Bogu za nich.

Misje to sprawa miłości. Nie tylko do samego Boga. Chcąc być misjonarzem trzeba pokochać drugiego człowieka, trzeba pokochać życie we wspólnocie, trzeba pokochać brud, chorobę, trudności i problemy nie tylko swoje, ale przede wszystkim innych. „Musimy głosić Chrystusa naszym sposobem mówienia i poruszania się, przez to, jak się śmiejemy, przez nasze życie – aby każdy mógł dostrzec, że należymy do Niego” (Matka Teresa)

Moje „doświadczenie misyjne” pokazało mi, że odwaga nie polega na podjęciu decyzji o wyjeździe do Afryki, Peru czy na Biegun Północny. Myślę, że moja odwaga to zaufanie Panu Jezusowi, że droga, którą kroczę jest właściwa, że wszystko będzie dobrze, że poświecenie ofiarowane podczas poszukiwania tej jedynej ścieżki życia zaowocuje, że moja cierpliwość zostanie nagrodzona.

Piękne jest to, że Bóg czasem w dziwny, czasem w zaskakujący i tajemniczy sposób objawia i ukazuje Swoje plany wobec mojego życia. Gdzie nie ma zbiegów okoliczności, są jedynie znaki od Niego, które utwierdzają mnie w tym, iż kroczę właściwą drogą.

Wszystkim tym, którzy zastanawiają się nad wyjazdem misyjnym mówię:

- Spróbujcie! Jeżeli tylko chcecie mieć pokój w sercu - spróbujcie! Uważajcie jednak, bo pragnienie albo zostanie zaspokojone albo wzrośnie jeszcze bardziej. Jeżeli wzrośnie jeszcze bardziej to dobry znak, jesteście na właściwej ścieżce.

Aniu dziękuję Ci za piękne słowa: Znalezienie swojego miejsca w życiu, swojej drogi warte jest pewnych cierpień…Moja droga do misji nie była i nie jest łatwa, jednak każdego dnia doświadczam, że warto!

Jeszcze 1,5 roku temu śmiałabym się gdyby ktoś powiedział mi, że Niedzielę Misyjną 2009 będę spędzać w Afryce. Teraz pewnie będę kryć łzy wzruszenia i dziękować Bogu, że pokierował moją drogę w stronę Afryki, że ten wyjątkowy dzień spędzę na Czarnym Lądzie. Na pewno będę pamiętać o wszystkich bliskich mi misjonarzach, a także o tych, którzy kochają misje – o Was moi kochani. Już czuję, jaki to będzie szczególny dzień dla mnie, bo moje serce zapewne też doświadczy Waszej modlitwy. Cieszę się, że zaczęliście kolejny rok. Wypadałoby zrobić jakieś świętowanie z okazji 5-lecia (składam życzenia również Grupie Toruńskiej MWDB, która także obchodzi 5-letni jubileusz – obyście każdego dnia powiększali kapitał Bożej miłości).

Ufam, że podejmiecie nowe wyzwania misyjne, które będą owocowały nie tylko pośród tych, do których traficie, ale także w Was samych. Pamiętajcie, że należy być troszkę egoistą i czerpać także coś dla siebie, inaczej nie starczy Wam sił.

Kończę, bo jak tak dalej będę smęcić, to moje orędzie będzie dłuższe niż Benka XVI.

Wracając do spraw aktualnych słyszałam, że w Olsztynie zainaugurowano nowy rok misyjny. Nie wiem tylko, czemu nie dostałam jeszcze sprawozdania i planu działania na bieżący rok. No tak, zapomniałam, że to ta odległość sprawia, że listy i maile idą dużo wolniej. SOM obiecał też przysyłać listę obecności Olsztyniaków na spotkaniach warszawskich, więc będę na bieżąco…

No cóż poza tym jest mi tu na razie bardzo dobrze, a jedyny dziki kot w pobliżu to mój – Sonia, więc nie ma obawy. Wiadomość dla wtajemniczonych jestem jednak w Mansie nie w Mensie, mam nadzieję, żeś już sprawdził gdzie to jest!

Tęsknię tu za Wami i przypominam sobie Wasze uśmiechy, żarty, zakochane w Bogu oczy, zalęknione serca.

Ponieważ język bemba ma bardzo często przedrostek ci-, postanowiłam dodać go do mojego imienia. Tak, więc od dziś jestem ciKasia. Tak bardziej Afrykańsko, skoro już nie mogę być czarna, to chociaż to…

Matka Generalna ciKasia

PS. Pozdrowienia dla pewnego salezjańskiego Pirata Drogowego, który mnie wywoził z „małej” ojczyzny - Olsztyna - ks. Jarka (mam nadzieję, że dobrze zapamiętałam imię i że wrócił do Gutkowa)

W niedziele czeka mnie pierwsza, prawdziwie afrykańska Msza Święta z okazji jubileuszu parafii. Ksiądz Andrzej szacuje czas trwania na 6h.:) Mam nadzieję, że żartuje. I jeszcze muszę założyć spódniczkę lub czitengę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz