niedziela, 21 czerwca 2009

uciszyć wicher

Uf... zakończenie roku już jutro i szczerze to nie mogę się doczekać wakacji. Ale nie o tym chciałam pisać.
W mojej duszy ostatnio rozszalał się gwałtowny wicher. A wszystko za sprawą rozmowy o powołaniu. Temat ten zawsze był dla mnie trudny, wzbudzał wiele emocji. Kiedyś myślałam, że jak otrzymam krzyż misyjny wszystko się wyciszy, odnajdę spokój. Teraz jednak czuję, że to tylko wielka cisza przed burzą. Ostatnie spotkanie z kierownikiem potwierdziło moje obawy i wzburzyło ten gwałtowny wicher. I tak wszystko układa się w jedną logiczną całość. Kiedy w sercu pojawił się na nowo niepokój, wzburzone fale Bóg kieruje słowa: "Ucisz swe serce i napełnij miłością".
Powołanie to, jak ostatnio usłyszałam, poszukiwanie drogi miłości. Mam szukać właśnie tej drogi, która całkowicie wypełni mnie miłością. Wybór trudny, ale nie można przecież służyć dwóm bożkom jednocześnie. Jaka jest więc moja droga? Pozostaje tylko się modlić i czerpać siłę z modlitwy innych za mnie.
„Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?”(Mk4, 35-41) - jest Bogiem Miłosiernym, który odpowiada na moje pytania, tylko czy ja przypadkiem nie udaję, że nie słyszę?
Panie wlej w moje serce pokój i wiarę, miłość i odwagę do słuchania Ciebie i pełnienia Twojej woli. Ucisz wicher mej duszy.
"Boję się...

Boję się powiedzieć "tak", Panie.
Dokąd mnie zaprowadzisz?
Boję się wyciągnąć los,
Boję się położyć swój podpis u dołu czystej kartki,
Boję się tego "tak", które zażąda dalszych "tak".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz